piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 2.

Wywróciłam oczami, kiedy na moją nagłą reakcję, uciekł niczym zgubiony pieseczek do swoich kolegów. Znałam takie typy i dobrze wiedziałam, że zrobił to tylko po to, aby mieć na de mną władzę, co swoją drogą nie za bardzo mu wyszło. Przeczesałam dłońmi swoje włosy i udałam się w kierunku klasy biologicznej, w której miała się odbyć moja ostatnia lekcja tego dnia. Usiadłam jak zwykle w ostatniej ławce i skrupulatnie notowałam to, co dyktowała nauczycielka, będąc myślami zupełnie innym miejscu. Nigdy nie lubiłam przyznawać się do strachu czy własnych słabości, ale w tamtym momencie miałam ochotę, dosłownie wyrzucić z siebie wszystkie negatywne emocje, które targały moim ciałem. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka, który wywarł, w śród uczniów euforię w postaci pośpiesznego pakowania książek do swoich plecaków i wielkich uśmiechów, które gościły na twarzy każdej tu osoby, którą mijałam po drodze. Zupełnie zapomniałam o samochodzie czekającym na mnie i żwawo skierowałam kroki ku centrum miasta. Minęłam kilka sklepowych wystaw udekorowanych kolorowymi światełkami. Kilka razy przystanęłam, aby móc je podziwiać z bliska. Nie byłam rozrzutna, jeśli chodzi o ubrania, ale jeśli coś mi wpadło w oko to z chęcią to kupowałam. Po dwugodzinnym spacerze wzbogaciłam się o kilka nowych ubrań. Postanowiłam, że wybiorę się na cappuccino z bitą śmietaną. Wróciłam do samochodu, po czym wrzuciłam zakupy na tylne siedzenie i odjechałam. Kiedy byłam przed domem, wrzuciłam zakupy do mojego pokoju znajdującego się na poddaszu. Zmierzyłam wzrokiem pomieszczenie, zatrzymując się na szafie. Wyjęłam z niej ciepłą, bluzę z kapturem a kiedy byłam na dole, zmieniłam skórzane botki na wygodne, chociaż już znoszone conversy. Spięłam włosy w niechlujnego koczka i wyszłam na zewnątrz. Londyńskie powietrze kuło mnie swoim chłodem, kiedy po przejściu kilku metrów, znalazłam się w parku. Naciągnęłam na głowę kaptur aby nie zostać przez nikogo rozpoznana. Nie lubiłam przebywać w centrum uwagi, więc starałam się tego uniknąć za wszelką cenę. Niestety mój zawód, jeśli można tak to nazwać, wymaga tego praktycznie przez cały czas. Będąc pochłoniętą swoimi myślami, nie zauważyłam czegoś a właściwie kogoś, stojącego na mojej drodze. Upadłam na brudny chodnik, czując jak moje spodnie na kolanach, zaczynają wilgotnieć od napływającej krwi. Postanowiłam to zignorować i szybko się podniosłam. Gdy tylko wstałam dokładnie przyjrzałam się osobie, przez którą znalazłam się na ziemi.
- Ty… - gdy tylko spojrzałam w jego zimne zielone oczy domyśliłam się, że nie będzie to miłe spotkanie.
- Zawsze myślałam, że spotkamy się w innych okolicznościach kotku – złośliwy uśmieszek zagościł na jego twarzy.
- Ja miałam nadzieję, że się już nie spotkamy. Niestety marzenia się nie spełniają – cofnęłam się od niego o krok.
- Boisz się? – Zaśmiał się szyderczo – nigdy bym nie pomyślał, że ty będziesz się mnie bała. – Spojrzał na mnie z obrzydzeniem
Postanowiłam, że również mogę się nim pobawić.
- Ja i strach? Uważam, że to ty powinieneś się mnie bać. Pamiętaj kochany nie igraj z ogniem, bo się sparzysz, a tego przecież byśmy nie chcieli. – Uśmiechnęłam się fałszywie i odeszłam.


Następnego dnia na lekcji historii siedziałam bezmyślnie przepisując notatki z tablicy, gdy z transu wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Gdy tylko obróciłam głowę w kierunku źródła hałasu zobaczyłam kogoś, kogo w życiu bym się nie spodziewała tu spotkać.
Od dziś wiem, po co w szkołach są schody: żebym mogła się z nich rzucić.

- Cześć, Blaze…- w jego zielonych oczach ujrzałam niepokojące iskierki…





***

Od Autorki: Jeżeli wam się podobało to proszę o komentarze to bardzo motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów :) Jeżeli coś wam się nie podobało np. mój styl pisania też o tym napiszcie bo chciałabym pisać lepiej.
 Do następnego : ) 

@ilymyhoranxx

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 1.

Wyobraź sobie taką sytuację: budzisz się każdego ranka i każdej nocy, otwierasz oczy wiedząc, że następnego dnia mogą zostać zamknięte na zawsze, z wizją pogrążenia się w wiecznym śnie. W śnie, z którego nie wybudzi cię żaden książę z bajki…
Gdy zadzwonił budzik niechętnie podniosłam się z łóżka i wzięłam szybki prysznic. Po wyjściu z kabiny wyciągnęłam moje ulubione czarne rurki, koszulkę Iron Maiden i związałam włosy w kitkę. Nałożyłam lekki makijaż, aby wyeksponować moje duże, błękitne oczy i ukryć zbyt pyzate policzki. Wyszłam z łazienki, po czym skierowałam się do kuchni by zjeść śniadanie, które składało się z truskawkowego jogurtu z otrębami.

Wsiadłam do mojego land rovera, zapięłam pasy i wyjechałam z garażu. Gdy dotarłam na szkolny parking rozejrzałam się za miejscem, którego jak zwykle nie było. Po paru minutach bezowocnego jeżdżenia w tę i na zad po parkingu w końcu udało mi się wcisnąć między dużego volkswagen’a a jakąś osobówkę.
Gdy przechodziłam przez szkolny korytarz zaczepiła mnie grupa lubianych w szkole osób. No, nie przeze mnie. Zawsze miałam ich za niewychowanych dupków.
- Cześć Loo. W domu wszystko w porządku? Bo wyglądasz jak wyżęta ścierka bardziej niż zwykle.- Rzuciła Emma, najgorsza suka w całej szkole. Jej przydupasy zawtórowały jej z rozbawieniem.
- Tak, dzięki za troskę. – Sarkazm w mojej wypowiedzi był wyczuwalny na kilometr, ale byli za głupi by go wyczuć.
Odwróciłam się i poszłam do sali, w której miały być zajęcia. Usiadłam na swoim stałym miejscu w ostatniej ławce. Nie zgadzam się ze stereotypem o kujonach siedzących w pierwszej ławce.
Od początku szkoły siadam w ostatniej ławce, chociaż nie jestem zbytnio wysoka, a mimo to byłam spokojna i nie przeszkadzałam na lekcjach. Starałam się uczyć i słuchać nauczycieli. Mam dobre oceny, ale nie uczę się dla siebie. Nawet bez tego mogę osiągnąć wszystko, czego chcę.
Gdy przechodziłam korytarzem drogę zagrodził mi Adam, tępy osiłek z ostatniej klasy.
- Ty, mała, wyskakuj z forsy! – Spróbowałam go wyminąć, ale był szybszy. Chwycił mnie za ramiona, mocno wpijając palce w moje obojczyki. Byłam pewna, że zostaną mi po tym siniaki. Wyrwałam się i odepchnęłam chłopaka od siebie. Dostrzegłam w jego oczach zaskoczenie, co dodało mi pewności siebie.  Spojrzałam mu prosto w twarz i wycedziłam
- Ciesz się, że to nie przydarzyło się na ulicy. Bo wylądowałbyś w cholernym rowie!
Adam natychmiast odzyskał rezon i zaczął się szyderczo śmiać.
- Loo, tygrysie! – Zakpił – jakaś ty groźna! - A potem jego wzrok się zwęził i wysyczał – nie będziesz mi szmato grozić. Gówno mi zrobisz!

Wzruszyłam ramionami i odeszłam w przeciwną stronę. W głowie kołatała mi się jedna myśl ‘’ gdybyś ty kurwa, wiedział… gdybyś tylko wiedział! ‘’







***

@ilymyhoranxx 

piątek, 14 lutego 2014

Prolog


Przykryłam moje naturalne czarne, proste włosy rudą peruką. Moim marzeniem od zawsze było mieć rude loki, ale szkoda mi było niszczyć mój właściwy kruczoczarny kolor. Po za tym w peruce trudniej mnie było rozpoznać.Podeszłam do zadbanej, małej toaletki i wyjęłam z jednej z szuflad małe, podłużne pudełeczko z dobrze znaną mi zawartością. Delikatnym ruchem lewej dłoni otworzyłam zabezpieczenie, które chroniło soczewki przed wypadnięciem i poczułam ciepły dotyk na moich palców na górnej powiece, kiedy ją delikatnie rozchyliłam i szybkim ruchem umiejscowiłam elastyczną błonę na moim oku, po chwili robiąc to samo z drugą soczewką. Po zmaganiach z soczewkami postanowiłam, że użyję dziś tylko pudru i czarnego eyeliner’a którym podkreślę swoje duże piwne oczy. Usta pomalowałam krwistoczerwoną szminką.Przeszłam na drugi koniec pokoju do starej drewnianej komody. Wyciągnęłam z niej broń i szybko włożyłam do plecaka. Zamknęłam oczy i mentalnie przygotowałam się na to, co ma za chwilę się wydarzyć.
Cześć jestem Blaze i wcale nie jestem tym, za kogo mnie macie … 

***

Na wstępie chciałabym podziękować moim koleżankom: Kasi i Justynie, które bardzo mi pomogły w pisaniu tego prologu :)

Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie Wam do gustu.

Twitter: @ilymyhoranxx

Obserwatorzy