piątek, 28 marca 2014

Rozdział 5.

Hej! 
Dziękuję wam za tak liczne odwiedziny mojego bloga:) 
Dziękuję również za te miłe komentarze. 
Chciałabym, aby liczba komentarzy była troszeczkę większa, ale zawsze mogło być gorzej, więc nie narzekam ( żartuję, będę w szkole truła dupę Kaśce, że nikt  nie komentuje lol, nie nic) 
Zachęcam do komentowania i jeżeli możecie to polecajcie bloga. Nic na siłę pamiętajcie.
Jeżeli rozdziały są zbyt nudne albo macie pomysły na nowe rozdziały to piszcie śmiało na ask’u lub twitter’ze. 

Już nie przedłużam.
Do następnego! Miłego czytania!

@ilymyhoranxx




Siedziałam w klasie i stukałam nerwowo długopisem o kant ławki. Gdy zadzwonił ostatni dzwonek opuściłam klasę. Skierowałam się na parking, na którym powinien czekać już na mnie Damien. Gdy tylko mnie zauważył na jego twarzy pojawił się śmiech.
-Damien nie mam zamiaru się z tobą pierdolić, więc lepiej teraz mi powiedz – wstrzymałam na chwilę oddech – Gdzie mnie zabierasz?
Podniosłam wzrok znad moich butów i spojrzałam na jego twarz wykrzywioną w typowym dla niego kpiącym uśmieszku.
- Zobaczysz – powiedział niemalże ze złością, a to, co zobaczyłam w jego oczach przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Jego oczy z ciepłego karmelu, weszły w odcień tak ciemnego brązu, że można było jego odcień porównać z przysłowiowym gównem. Nic nie mówią, otworzył drzwi od strony pasażera i zachęcona jego gestem, weszłam do środka czerwonego porsche. Okrążył samochód i nieco zdenerwowana opadłam na swoje siedzenie. Przymknęłam powieki próbując się zrelaksować przed tym, co za chwilę mogło się wydarzyć. Jechaliśmy w ciszy, żadne z nas nie miało odwagi się odezwać. On był skupiony na drodze, a ja pochłonięta własnymi myślami. Gdy tylko dojechaliśmy na miejsce silnik zgasł wyjrzałam przez okno zobaczyłam mały budynek, którym była kawiarenka. Damien wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi.
- Nie spodziewałam się tego. – Gdy tylko stanęłam na chodnik uśmiechnęłam się do chłopaka.
On tylko delikatnie się uśmiechnął i wyciągną w moją stronę rękę, którą od razu złapałam. W środku otulił nas zapach świeżej kawy. Usiedliśmy przy jedynym wolnym stoliku w rogu sali. W środku było bardzo przytulnie i czułam się tam w pewien sposób bezpieczna. Rozejrzałam się tam po przestronnym pomieszczeniu. Jedna ze ścian była ceglana, która idealnie kontrastowała z wybudowanym w nim kominkiem o przyjemnym dla oczu karmelowym odcieniu. Wokół kominka były postawione stoliki nakryte kanciastym obrusem oraz na wszystkich stał wazon z kolorowymi sztucznymi kwiatami.
Po chwili do naszego stolika podeszła młoda, rudowłosa kelnerka.
- Na co macie ochotę? – Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Poproszę cappuccino.- Spojrzałam na niego a on pokiwał głową ze zrozumieniem.
- W takim razie i ja poproszę to samo.- Uśmiechnął się do mnie, po czym spojrzał na kelnerkę.  Dziewczyna odeszła zostawiając nas samych przy stoliku.
-Bardzo tu przytulnie.- Powiedziałam cicho i jeszcze raz rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Taaa… Cieszę, że ci się tu podoba.-  Potarł delikatnie dłonią swój kark – i te kwiaty w wazonie są bardzo ładne – uśmiech zagościł na jego twarzy.
Zaśmiałam się cicho na jego komentarz
- Tak masz rację są ładne, ale chyba nie będziemy rozmawiać o kwiatach w wazonie? – Moje usta wygięły się w zadziorny uśmiech.
Po chwili przy stoliku pojawiła się kelnerka z naszym zmówieniem. Postawiła przed nami parujące filiżanki i odeszła.
-Smakowicie wygląda. – spojrzałam na niego.
- Masz rację. – Przerwał na chwilę by złapać oddech – Blaze, wiem o tobie tylko tyle, że chodzisz do szkoły. Może opowiesz mi coś o sobie więcej?
- Co chcesz wiedzieć?- Uśmiechnęłam się.
- Pracujesz gdzieś? – W jego oczach dostrzegłam coś dziwnego a zarazem przerażającego.
- Nie szkoła na pierwszym miejscu.- Cicho się zaśmiałam
- Czy mi się wydaje czy już wcześniej cię gdzieś widziałem? Wydaje mi się, że skądś cię kojarzę
- A ja na przykład nigdy cię nie widziałam, więc ty może mi coś o sobie powiesz- jego spojrzenie napotkało moje. – A ty czymś się zajmujesz?- Skinieniem głowy zachęciłam go do udzielenia odpowiedzi.
- Robię to, co lubię.- Tajemniczy uśmiech wkradł się na jego usta.
-Czyli? – Uniosłam brew ku górze.
- Rozwijam swoją pasję, nie lubię o niej mówić. – Wziął łyżkę w swoje smukłe palce i zaczął nią obracać.
Im dłużej wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem tym bardziej on się denerwował.
Zakończyłam drażniący go temat i zaczęłam wypytywać go o błahostki.

***


Spotkaliśmy się potem jeszcze wielokrotnie, ale tego dnia, w którym widzieliśmy się po raz ostatni, wszystko diametralnie się zmieniło postanowiłam zakończyć tą całą szopkę. 

3 komentarze:

  1. kurczę, nie wiem co będzie dalej! zdradzisz mi? *robię maślane oczka* ;) super piszesz, kocham to jak opisujesz poszczególne sytuacje ;D weny i do następnego! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział, czekam na next *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy